niedziela, 16 lutego 2014

Co z tą miłością?

Dzisiaj chciałam podjąć dość trudny i raczej istotny dla każdego uczuciowego człowieka temat: o miłości.
Może najpierw poznajcie moje zdanie na temat przyjaźni (bo w końcu na przyjaźni powinno opierać się to uczucie)



 Przyjaźń?

Przyjaźń jest czymś więcej niż miłość. Kiedy miłość się kończy, przyjaźń może trwać dalej. Przyjaźń jest fundamentem miłości... Przyjaźń ma ogromną wartość. Niestety ciężko znaleźć prawdziwego przyjaciela, jeśli ktoś ma przy sobie kogoś takiego, może nazywać się mianem najszczęśliwszego człowieka na świecie. Szczególnie trudno jest mi spotkać drugą taką osobę, o podobnych zainteresowaniach, spojrzeniu na świat wśród rówieśników. Większość ludzi z którymi miałam kiedykolwiek styczność były zupełnie inne, stawiały na odmienne wartości niż ja. Jak dobrze wiemy, w życiu należy kierować się jakimiś wartościami, w przeciwnym razie człowiek nie jest nic wart. Dzisiejsze dziewczyny (w większości, nie mówię o wyjątkach) interesują się przeważnie kosmetykami, malowaniem się, balangowaniem, chłopakami... muszę przyznać, że mnie to nie kręci. Dla nich to całe życie, znajdują przyjaciół wśród ludzi takich samych jak one (których jest mnóstwo) i tak właśnie znajdują wspólne tematy rozmów, umawiają się na imprezy itd. Żeby odnaleźć się w dzisiejszym społeczeństwie trzeba robić coś na przekór sobie, trzeba wmieszać się w tłum, udawać kogoś, kim się nie jest, trzeba przybierać różne maski, potrafić się przypodobać. Uważam, że najlepszych przyjaciół nie trzeba szukać daleko. To rodzice czy nawet rodzeństwo mogą stać się Twoimi najlepszymi przyjaciółmi! Ja akurat mam to szczęście, bo świetnie dogaduję się z moimi bliskimi, dzięki czemu, kiedy mam jakiś problem zawsze mogę się do nich zwrócić z prośbą o bezinteresowną pomoc i wiem, że nikt niepowołany się o tym nie dowie. TAKI przyjaciel to dopiero skarb! Ale wracając do głównego tematu posta, bo jak zwykle zbaczam z toru...



A może miłość? 

Miłość jest równie piękna jak przyjaźń, ale śmiało mogę stwierdzić, że w niektórych przypadkach nie jest tak trwała i nie ma takich więzi jak przyjaźń. Powiedzmy sobie szczerze: miłość jest odbierana różnie. Dlaczego tak wiele małżeństw po tylu latach bycia razem się rozwodzi? Bo miłość wygasła? Nie powinno tak być. Mianem prawdziwej miłości można określić miłość rodzica do dziecka, który nie pozwoli, aby małemu stała się krzywda. Dziecko staje się w takim czasie ważniejsze od tego rodzica. To temat dość "kontrowersyjny" jeśli mogę tak to nazwać. Każdy ma własne pojęcie miłości i tego się trzymajmy. Niektórzy myślą, że miłość nie istnieje, co nie jest prawdą. Uczucie może być skierowane w jedną stronę, o uczuciu możemy nawet nie zdawać sobie sprawy, zwykle dowiadujemy się o nim, kiedy jest już za późno. Ale co możemy powiedzieć np. w sytuacji, kiedy dziewczyna jest w związku z chłopakiem (zazwyczaj są to młodzi ludzie w naszym wieku), niby się kochają, wszyscy uważają ich za dobraną parę a nagle...bach! Wszystko się kończy, miłość przeradza się w nienawiść...Nie potrafią już rozmawiać ze sobą tak jak kiedyś. Zazwyczaj nie potrafią nawet na siebie patrzeć. To nie jest prawdziwa miłość, nie można tego mylić. Prawdziwa miłość nigdy się nie kończy.


A teraz "ciekawostka", o której zapewne prawie każdy z nas wie i z którą nie raz miał do czynienia:

źródło: bezuzyteczna.pl

Taka jest prawda...niestety. Ja także miałam kilka takich przypadków. Uczymy się przez całe życie. Ludzi też poznajemy przez całe życie. Chociaż czasami jest nam z tym ciężko - musimy dawać radę. Bo kto da radę jak nie my? :)
Pewnie teraz wszystko wydaje nam się bez sensu, ale kiedyś zdamy sobie sprawę z tego, że dobrze się stało jak się stało, że teraz nasze życie mogłoby wyglądać inaczej niż wygląda. Musimy we wszystkim znaleźć jakieś pozytywy, co strasznie trudne, zdaję sobie z tego sprawę, ale sama zawsze staram się tak pocieszać.

Muszę w końcu zacząć częściej pisać. Może tygodniowe wyzwanie zmotywuje mnie do działania i stukania w klawiaturę. Do kolejnego posta! ;)
Czytaj więcej

środa, 12 lutego 2014

Szkoła...i jak tu się wyspać?



Kładziemy się spać. Noc mija szybko, jak 5 minut. I znowu budzi nas irytujący dźwięk budzika. Wyłączamy go i idziemy spać dalej. Tak jest zazwyczaj. Przyznajmy się, że nie każdy ma taką siłę woli i potrafi od razu zerwać się z cieplutkiego i przytulnego łóżeczka. Czasami po prostu zmieniamy godzinę, w którym budzik ma zacząć działać o kilka minut po czym...znowu go wyłączamy, a później dziwimy się, że zostało nam tylko 10 minut w czasie których mamy przygotować się do szkoły. Tak to już jest, budzik to postrach każdego śpiocha!



Dlaczego kiedy mamy iść do szkoły czy pracy zawsze chce nam się spać i ani nam się śni wyjść z łóżka, a kiedy mamy wolne, to sami automatycznie wstajemy o ustalonej godzinie i nie możemy spać dłużej? Kiedy mamy okazję, żeby w końcu się wyspać, to nie robimy tego, bo nie możemy. Nie wiem jak Wy, ale ja mam w sobie taki "naturalny budzik" - czyli budzę się zazwyczaj minutę, albo kilka minut przed budzikiem. Ostatnio ustawiłam sobie budzik na 6:25, więc mój mózg podświadomie zaczął pracować, a moje oczy otworzyły się już o 6:24! Centralnie! (co z tego, że później i tak wyłączyłam irytujący mnie budzik i spałam dalej po czym obudziłam się za późno a i tak zdążyłam do szkoły :<)
Wy też macie w sobie taki budzik? To bardzo interesujące zjawisko. Przeczytałam też, że jest to wywołane hormonami stresu i posiada go 80% ludzi!
Czytaj więcej

czwartek, 6 lutego 2014

ASK a Twoja prywatność



Każdy z nas chociaż raz spotkał się z tym zestawieniem. Każdy z nas chociaż raz napisał na swoim asku w nieodpowiednim momencie o kilka słów za dużo. Zadajecie sobie pytanie skąd inni ludzie tyle o Was wiedzą? Czasami aż za dużo? Wkraczają w Wasze życie z brudnymi buciorami i próbują jak najwięcej w nim namieszać? Wina nie leży po ich stronie, tylko po Waszej. Zastanówmy się przez chwilkę...często bezmyślnie piszemy o tym co leży nam na sercu. Skąd mamy pewność, czy ktoś nie wykorzysta tej informacji do swoich przebiegłych planów? Nie mamy tej pewności, więc najlepiej zrobimy, kiedy ograniczymy się trochę ze swoimi nieanonimowymi użaleniami w internecie. Pamiętajmy też o tym, że kiedy udostępniamy ludziom swój askowy profil na facebooku nie koniecznie zobaczą je tylko te osoby, które chciał/abyś, żeby zobaczyły. Będą mieli do tego dostęp wszyscy Twoi i czasami powiązani z Twoimi znajomymi znajomi. Twój profil może zawsze wpaść w niepowołane ręce, a tego byśmy raczej nie chcieli, prawda? Główna zasada: postaw sobie pewną granicę. Granicę prywatności. Do tej granicy będziesz mógł/mogła odpowiadać na pytania. I nigdy nie jej nie przekroczysz... no przecież masz ustaloną pewną zasadę i będziesz się jej trzymać. Jest kilka plusów takiego rozwiązania: dla inteligentniejszych i myślących ludzi staniesz się osobą tajemniczą, wartościową, która kieruje się w życiu zasadami i nie jest kolejną głupią i naiwną osóbką, która wywleka całą swoją prywatność do internetu. Drugi plus jest taki, że to właśnie TY najwięcej na tym zyskasz. Nikt nie będzie cieszyć się z Twoich smutków, nieszczęść, niepowodzeń. Nikt nawet nie spróbuje ingerować w Twoje życie, bo i tak będzie wiedzieć, że nie osiągnie zamierzonego celu. Takie banały, a ile osób popełnia ten podstawowy błąd. Chcesz być fajny? Nie osiągniesz tego poprzez mówienie o sobie wszystkiego. Bądz fajny i zachowuj się inaczej niż wszyscy. Nikt nie musi wiedzieć z kim się spotykasz, kiedy i gdzie jesteś i jaką nosisz bieliznę. To Twoja sprawa i tylko Twoja. Mam nadzieję, że chociaż do części z osób zachowujących się w ten sposób coś dotrze. Trzymajcie się i do następnego! ;-)
Czytaj więcej

środa, 5 lutego 2014

Mam doła, nic mi się nie chce więc...nic nie robię





BŁĄD! Zachowując się w ten sposób dołujesz się jeszcze bardziej. Masz więcej czasu na to, żeby myśleć o swoich problemach lub o tym, co sprawia, że nie czujesz się fajnie.
Weź kartkę. Napisz na niej to, co Cię dręczy, męczy i przygniata, a następnie SPAL ją. To uwolni Cię od nieprzyjemnych myśli. Poczujesz ulgę. :)
Zrób coś z sobą. Zajmij się czymś, co sprawia Ci przyjemność. Znajdź sobie jakieś ciekawe zajęcie. Tylko proszę Cię, nie siedź na łóżku z założonymi rękoma i nie myśl tylko o tym, jakie to życie jest okrutne. Znam wiele osób, które dopiero po dłuższej rozmowie przekonały się do tego pomysłu i większość z nich znalazła w tym również pozytywne strony. Pamiętaj, kiedy się na czymś skupisz,  kiedy coś pochłonie Twoją uwagę, zainteresuje, wtedy nie masz czasu na to, żeby wmawiać sobie rzeczy, które jeszcze bardziej pogłębią Twój pogrzebowy nastrój. I nie miej grobowej miny! No dalej, uśmiechnij się. Zobaczysz, od razu poczujesz się lepiej! Pomyśl sobie o czymś miłym, zrób coś dla siebie, wyjdź gdzieś, weź gorącą kąpiel, napij się czekolady, poćwicz. Ćwiczenia mają ogromne znaczenie. Ja w takich sytuacjach zazwyczaj włączam jakąś wesołą, głośną muzykę i sprzątam pokój (chociaż czasami już nie ma czego tam sprzątać, ale i tak zawsze znajdę jakiś okruszek na dywanie, którego za wszelką cenę chcę się pozbyć :)).

Najgorszą rzeczą jaką możesz zrobić, kiedy nie masz na nic ochoty jest tzw. "nic nie robienie" i umartwianie się nad sobą. Zmień to i nie pozwól, żeby zawładnął Tobą smutek.
Czytaj więcej
Obsługiwane przez usługę Blogger.

© Nervena Blog, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena